A taki tekst maszkara wyszedł był nam, tzn. mnie i mojemu ślubnemu, pewnego późnego wieczoru gdy dostaliśmy, rzadkiej już w naszym wieku głupawki. Tym bardziej więc wart jest uwiecznienia.
Autorzy nie mieli żadnego zadania, nie układali też tego tekstu w żadnym celu. Po prostu trochę ich poniosło. Miało być dużo "szcz" i podobnie brzmiących. Dobre na dyktando i ćwiczenie dykcji.
Pryszczaty podróżnik
Pryszczaty podróżnik, szczycący się
wyleczeniem z rzeżączki, przeszedł w deszczowy dzień drogę z Pszczyny do
Szczyrku. W barze „Pod Szczerozłotą Szczeżują” niespiesznie przeżuł nieświeżą
potrawkę szczawiową przyprawioną szczyptą soczystej soczewicy i szczypiorkiem,
po czym wszedł na najwyższy szczyt. Szczelnie zasznurowawszy błyszczące
trzewiki strzepnął resztki kurzu z przerzedzonej czupryny. Zewsząd otaczało go
gołoborze i świszczące powietrze. Wspominał obszerne pszeniczne przestrzenie,
przylaszczki i trzcinowiska położone wzdłuż ścieżki przemarszu. Ze skórzanego
sakwojażu wyjął strzelbę i wykorzystując szczerbinkę przymierzył się do strzału.
Szczwany, porośnięty szczeciną zwierz, szczęśliwie uskoczył, a umknąwszy w
gęstwinę wyszczerzył zęby. O żesz ty, pieszczotliwie zakrzyknął z głębi trzewi
rozzłoszczony strzelec. Szczeźnij nieszczęsna maszkaro. Czkając wspomniał
„Szczerozłotą szczeżuję” i nieświeży szczaw. Osiągnąwszy szczytny cel, uszedł
wszak przed złotowłosą Roszponką - bożyszczem szczupłych „szczygłów” i
„sikorek”, wszedł po szczerbatych szczeblach
do szeleszcząco-szczebiocącego przytułku dla roszczeniowych dziwaków.
M. i J. S. (2020)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz